Weekend w kajaku na Drawie

Mówią, że wszystko co dobre szybko się kończy. Na szczęście wspomnienia pozostają. A co wspominać? Mam na myśli ostatni weekend sierpnia, który spędziliśmy nie na dwóch kółkach, lecz... w kajakach. Zacznę jednak od początku.

W sobotę rano wyruszyliśmy spod trzcianeckiego „Netto”, gdzie część z nas zrobiła zakupy. Do Drawna przyjechaliśmy przed godziną 9. Nie ociągając się zbytnio wsiedliśmy w kajaki. Początek naszej trasy to jezioro Rudno. Tam, przy moście znajdującym się na trasie Choszczno – Kalisz Pomorski, w punkcie DPNu, wykupiliśmy zezwolenia na spływ. Przepływając pod mostem znaleźliśmy się na jeziorze Dubie. Na szczęście jeziora to tylko rozgrzewka. Już po chwili wpłynęliśmy do Drawy. Tam też zaczyna się teren Drawieńskiego Parku Narodowego. Na początku rzeka jest spokojna. Po niecałym kilometrze nurt jest szybszy, a przed nami pierwsze przeszkody. Z pozoru łatwe do ominięcia, jednak bez kąpieli się nie obyło... ;)

Im dalej płyniemy, tym więcej zwalonych drzew. Raz przeciskamy się pod zgiętymi pniami, innym razem przepływamy nad nimi. Siła rąk nie wystarcza, potrzeba jeszcze sprytu, by móc pokonać kolejne niespodzianki.
Pierwszy przystanek robimy we wsi Barnimie, gdzie część z nas udaje się na zakupy. Spotykamy tam też znajome twarze z Trzcianki. ;) Po krótkiej przerwie ruszamy dalej, mijamy kolejne przeszkody, zaliczamy kolejne kąpiele, podziwiamy roślinność. Widoki są naprawdę wspaniałe.
Na miejsce drugiego postoju wybraliśmy ostatnią polanę przed biwakiem „Bogdanka”, gdzie nocowaliśmy. Tam też nabraliśmy sił na dalszą drogę (czy też raczej rzekę;) ). Dopłynięcie do „Bogdanki” większości z nas nie zajęło dużo czasu... Tylko niektórzy utknęli w korku przed jedną z przeszkód, przez co do celu dotarli troszkę później... Na szczęście na tym odcinku obyło się bez kąpieli ;)

Po rozbiciu namiotów (ukłon w stronę rodziców Harrego, którzy nam je, wraz z innymi niezbędnymi rzeczami, przywieźli :) ) rozpaliliśmy ognisko. Wydawać by się mogło, że na lądzie jest bezpiecznie i nie trzeba się bać niespodziewanej kąpieli... Ja jednak radziłabym być ostrożnym przy opuszczaniu grupy na „sikundę”... ;)
Ognisko jak to ognisko – było wesoło, nawet bardzo. Rozpisywać się tu nie będę, ci którzy byli, wiedzą jak było, pozostali niech żałują!

Niedziela - słonko grzało już od rana, dzięki czemu zamiast przejmując się bolącymi rękami, cieszyliśmy się ładną pogodą. Po zjedzeniu śniadania i spakowaniu rzeczy wyruszyliśmy w dalszą podróż. Trasa spokojniejsza od poprzedniej, idealna na „dojście do siebie”. Momentami łagodny prąd pozwalał na swobodne dryfowanie i korzystanie w pełni z świecącego słońca. Przeszkód było o wiele mniej niż dzień wcześniej, jednak trzeba było się czasami pogimnastykować, żeby nie wpaść do wody.

Spływ planowaliśmy zakończyć na biwaku „Pstrąg”, jednak plany często ulegają zmianom, a my nie mogliśmy przestać wiosłować... I tak też „wylądowaliśmy” parę km dalej, w Głusku. Krajobraz po prostu górski! Czysta, płytka woda, dokoła zielono, słońce świeci... Idealne miejsce na pamiątkowe zdjęcia...
Z tego pięknego miejsca zabrał nas kierowca z powrotem do Drawna. Ciężko było się rozstać z kajakami. Ale cóż, wszystko co dobre, szybko się kończy... Na szczęście wspomnienia pozostają :)

Fotoreportaż

Uczestnicy rajdu/spaceru nie są objęci ubezpieczeniem i startują na własną odpowiedzialność. Osoby niepełnoletnie biorą udział pod opieką dorosłego opiekuna.

Komentarze

Obrazek użytkownika gość

Gratulacje dla pomysłodawcy tego spływu. Dwakółka nieźle się rozwijają :) Szkoda ze nie wiedziałem o spływie. Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Gosia

Chciałabym również podziekować kierownikowi (wodzu) spływu Drawa 2008 czyli Rafałowi za zorganizowanie spływu :) za wytrwałość , cierpliwośc, wsparcie i pomoc w trakcie spływu.Rafał wszysto było dopiete na ostatni guzik , nie mówiąc o tym , że pogodę zamówiłeś idealną :) Naprawdę świetny spływ.

Dodaj komentarz